HRS

wtorek, 23 października 2012

Lasagne z mozzarellą i suszonymi pomidorami - wg. kuchnia lidla

Wczoraj, biorąc koszyk w Lidlu wpadła mi w ręce ulotka z przepisem na Lasagne z mozarellą i suszonymi pomidorami. Niestety z racji tego, że na mojej wiosce nie ma tego sklepu, rzadko tam bywam,ale z powodu często lecących reklam Okrasa kontra Pascal stwierdziłem czemu nie. Może na początku o samej akcji sklepu - uważam ją za przeprowadzoną wzorowo. Kampania w TV wsparta jest ulotkami w koszykach, a w ulotce dokładny spis potrzebnych składników z miejscem na odhaczenie i przepisem na potrawę. Mało tego, przy każdym produkcie z ulotki cena jest odznaczona obrazkiem z daniem.
Żeby jednak dział marketingu nie popadł w samozachwyt, chociaż uważam, że jest do działanie specjalne - ceny podawane są mocno naciągane. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy masz część produktów w domu. W przepisie jest np. łyżka oliwy z oliwek a jednej łyżki nie kupisz tylko całą butelkę, więc koszta wzrastają i z ceny na danie dla 4 osób 21.99 robi się znacznie więcej. A teraz do dzieła

 Lasagne z mozzarellą i suszonymi pomidorami (porcja dla 4 osób):

Składniki:
3 kulki mozzarelli
9 płatków makaronu lasagne
1 słoik suszonych pomidorów
Sos boloński:
1 cebula
500 g mięsa mielonego
2 puszki pomidorów pelatti
1 łyżka ziół prowansalskich
sól, pieprz, liść laurowy
1 łyżka oliwy z oliwek

Sos beszamelowy:
30 g masła 
50 g mąki pszennej typu 450
250 ml mleka 3,2%
gałka muszkatołowa, sól, pieprz

Przygotowanie:
1. Cebulę kroimy w kosteczkę i z 1 łyżką oliwy wrzucamy do garnka, aby ją zeszklić.
2. Do garnka dorzucamy mięso mielone i smażymy dokładnie mieszając.
3. Kolejnym krokiem jest dodanie soku z pomidorów, a następnie pomidorów z puszki.
4. Dodajemy liść laurowy, zioła prowansalskie i pieprz, dokładnie mieszając i łyżką rozdrabniając pomidory.
5. Sos boloński doprawiamy solą i zabieramy się za sos beszamelowy.
6. W kolejnym garnku rozgrzewamy 250 ml mleka.
7. Do czystego garnka wrzucamy 30 g masła.
8. Po roztopieniu dodajemy 50 g mąki i mieszając trzymamy na ogniu przez ok 2 min.
9. Do masła i mąki wlewamy gorące mleko i dokładnie mieszamy, aby nie było grudek. Jeżeli sos jest za gęsty można dodać jeszcze mleka.

10. Nagrzewamy piekarnik do 180 stopni z termoobiegiem.
11. Mozzarellę i suszone pomidory kroimy w plastry.
12. Do naczynia żaroodpornego wrzucamy 1/3 sosu bolońskiego.
13. Następnie kładziemy 3 płatki lasagne.
14. Przy pomocy szpatułki rozsmarowujemy 1/3 sosu beszamelowego, następnie połowę suszonych pomidorów i połowę mozzarelli.
15. Na mozzarellę kolejną 1/3 sosu bolońskiego i 3 płaty lasagne.
16. Na 2 warstwę nakładamy 1/3 sosu beszamelowego, na niego pozostałą część pomidorów suszonych i znów resztę sosu bolońskiego.
17. Ostatnia warstwa płatów lasagne, na niej sos beszamelowy i na wierzchu pozostała mozzarella.
18. Całość wkładamy do rozgrzanego piekarnika i pieczemy ok 20-25 minut.

Danie jest gotowe! S M A C Z N E G O ! ! ! 

P.S. Była to moja 1 lasagne w życiu od początku do końca robiona samemu i wyszła naprawdę smakowicie.
Z małych podpowiedzi - następnym razem bym dodał niecałe 2 puszki pomidorów oraz troszkę więcej mleka do sosu beszamelowego niż jest w przepisie. Boloński wyszedł trochę za rzadko, natomiast beszamelowy za gęsto.
Jednak nie zepsuło to smaku i dawno nie jadłem tak dobrego dania.




Masło orzechowe

Ostatnio przeglądając różne blogi w poszukiwaniu inspiracji znalazłem pomysł na masło orzechowe.
Nigdy czegoś takiego nie robiłem więc czemu by nie spróbować?
W życiu może raz kupiłem słoik z masłem orzechowym ale to i tak było wieki temu i z tego co pamiętam zasmakowało mi.
Dziś przyszła pora na mnie i sam spróbowałem je zrobić.




Składniki:
0,5 kg orzechów ziemnych
1 łyżka oliwy z oliwek
sól


Przygotowanie:
1. Orzechy obieramy z łupinek i skórek.
2. Na patelni podgrzewamy oliwę.
3. Prażymy orzechy.
4. Orzechy przekładamy do malaksera.
5. Dokładnie przez ok 10 min wszystko mixujemy, aż powstanie jednolita masa.
6. Całość dosalamy wedle gustu i przelewamy do słoika.
7. Słoik może stać w lodówce ok. 1 miesiąca.

S M A C Z N E G O ! 


P.S. Sam jeszcze nie próbowałem, ale myślę, że może być pyszne :) Okaże się to rano.
Podobno z masłem tym można też robić dobre ciasteczka :) Postaram się coś wykombinować i się z Wami podzielę

sobota, 20 października 2012

Sadzone jajko w papryce

Piękna pogoda za oknem, więc i piękny pomysł na śniadanie. Kilka razy widziałem ten pomysł gdzieś w necie, więc dziś sam spróbowałem. Nie ma nic trudnego a jakże ładnie na talerzu śniadaniowym się prezentuje. Sadzone jajko w papryce!

Polecam serdecznie

czwartek, 18 października 2012

Zupa krem z dyni - coś na halloween

Halloween coraz bliżej, więc zapewne część z Was będzie bawiła się dynią, ale co zrobić z jej wnętrzności?
Szczerze? Sam w życiu nic z tego nie robiłem, a jadłem dynię tylko ze słoika u dziadków.
Obiecałem sobie, że zacznę robić zupy i chyba najwyższy czas.
Mówią, że pierwszy raz boli... To nieprawda! Zupa krem z dyni jest tego najlepszym przykładem. Smaczna, syta, zdrowa i pożywna, a za razem banalna w przygotowaniu.
W związku z tym, że dynia dość duża była, to postaram się coś jeszcze z niej przygotować.

Zupa krem z dyni (porcja na 4 osoby)

Składniki:
0,5 kg obranej i pokrojonej w kostkę dyni
2 średnie ziemniaki
0,5 dużej cebuli
1 ząbek czosnku
1 l bulionu (ja użyłem rosołu)
oliwa z oliwek
1 łyżka curry
1 łyżeczka imbiru
sól, pieprz, cukier
natka pietruszki do posypania
jogurt naturalny

Przygotowanie:
1. Dynię, ziemniaki obieramy i kroimy w kostkę.
2. Cebulę i czosnek drobno siekamy.
3. Do garnka wlewamy oliwę z oliwek, wrzucamy czosnek i cebulę.
4. Jeżeli cebula będzie zeszklona dorzucamy dynię i ziemniaki.
5. Całość chwilę dusimy delikatnie podlewając bulionem.
6. Dodajemy curry, imbir i całość dokładnie mieszamy i dusimy z 3-4 minuty.
7. Zalewamy całość bulionem i gotujemy ok 20-30 minut aż warzywa będą miękkie.
8. Następnie całość miksujemy blenderem na jednolity krem.
9. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem oraz odrobiną cukru.
10. Zupę wlewamy na talerz, dodajemy troszkę jogurtu, posypujemy drobno posiekaną pietruszką i gotowe.
11. Polecam z grzankami, bądź groszkiem ptysiowym.

S M A C Z N E G O ! ! !







środa, 17 października 2012

Lądek, Lądek zdrój...Londyn - miasto w Anglii..

London Eye nocą
Chciałoby się zacytować polskiego klasyka "Miś" - "Nie ma takiego miasta Londyn. Jest Lądek, Lądek Zdrój...Londyn - miasto w Anglii....To co mi pan nic nie mówi?":)
Mimo, że w Wielkiej Brytanii miałem okazję być już kilkukrotnie, jednak nie udało mi się zwiedzić samego Londynu. Byłem wcześniej w Birmingham i Liverpool, natomiast do samej stolicy było mi nie po drodze. Tym razem dzięki tanim lotom zdobyłem bilet i nie było wyjścia. I wiecie co? Wcale a wcale nie żałuje podjęcia decyzji o zwiedzeniu tego miasta.
Piccadilly Circus
Szczerze? Zaskoczyło mnie pod każdym względem - począwszy od komunikacji miejskiej, poprzez czystość na ulicach, skończywszy na atrakcjach i życiu nocnym, nie wspominając już o tolerancji dla praktycznie każdej nacji świata.
Niesamowite miejsce, które zaskakuje z każdym nowo odkrytym zakątkiem. Tutaj życie tętni 24 h na dobę.
Zwiedzanie dzień w dzień zaczynaliśmy ok 10 a wracaliśmy do mieszkania ok 2-3 w nocy. Naprawdę jest tu co zwiedzać, mimo, że ceny na "polską kieszeń" nie są zbytnio przystępne.
Buckingham Palace
Zwiedzanie rozpoczęliśmy w czwartek od Trafalgar Square i Piccadilly Circus - samo serce i centrum Londynu. W oczekiwaniu na kolegę Łukasz,a który nas gościł, wsiedliśmy do metra i udaliśmy się pod stadion Arsenalu Londyn. Wieczorem nie mogło się obyć oczywiście bez wizyty w tradycyjnym brytyjskim pubie na zimnym piwku.
Kolejny dzień zaczęliśmy od zmiany warty pod oficjalną rezydencją brytyjskich monarchów czyli Buckingham Palace. Po całej ceremonii, w której uczestniczy mnóstwo turystów z całego globu udaliśmy się dalej do dzielnicy Westminster, gdzie znajduje się m.in. najsłynniejszy ze wszystkich zegarów na świecie - Big Ben. Z tego miejsca wystarczy przejść przez most i dojdzie się pod kolejną z głównych atrakcji - London Eye. Dowiedzieliśmy się przy okazji, że rezerwując bilety na London Eye i muzeum figur woskowych madame Tussauds można zaoszczędzić nawet 10 £. Bilety zarezerwowaliśmy na niedzielę i udaliśmy się na dzielnicę Chelsea pod stadion Chelsea London.
Tower Bridge
Kolejnym punktem na mapie Londynu była osławiona z filmu dzielnica Notting hill, w której uraczyliśmy swoje podniebienia kebabem w tradycyjnym fish & chips. Tego dnia trafiliśmy również na dość niecodzienny widok - tzn unoszącego się mostu Tower Bridge - co nie dzieje się zbyt często.
W sobotę wyruszyliśmy na spotkanie ze znajomymi najpierw na kawę i ciasto, dzięki czemu trafiliśmy na świetną zabawę - mianowicie trafiliśmy w samo serce światowego dnia zombie. Setki fantastycznie przebranych ludzi, którzy akurat tego dnia podróżowali od pubu do pubu racząc się piwkiem. Następnie sushi w parku i powróciliśmy pod Tower Bridge aby zrobić zdjęcia wieczorem. Jak na sobotę przystało nie mogło obejść się bez imprezy, na którą trafiliśmy dzięki Kasi i Piotrkowi - w dzielnicy ChinaTown.
Tower of London
Niedziela minęła pod znakiem muzeum figur woskowych Madame Tussauds oraz rundzie słynnym London Eye. Wieczorem trafiliśmy na dzielnicę Camden Town (szkoda, że dopiero w niedzielę). Świetna dzielnica z mnóstwem przedziwnych sklepów, świetnym targiem oraz knajpki z tanimi daniami kuchni całego świata. Polecam wszystkim, bo za 3 - 4 £ można najeść się do woli - co na to miasto jest dobrą ceną. W drodze powrotnej kilka nocnych zdjęć oka i powrót na piwko do domu.
Emirates AirLine
Ostatniego dnia wybraliśmy się na Kolej linową Emirates AirLine (śmieszna akcja - gondola nad Tamizą...).
Po przedostaniu się na druga stronę rzeki szybkie przejście przez o2 arenę (Millennium Dome)  i kierunek obserwatorium Greenwich. To tu w 1884 roku wyznaczono południk 0 łączący wschodnią i zachodnią półkulę ziemską. Szybka kawa i w drodze powrotnej dzielnica biznesowa - Canary Wharf.
5 dni w Londynie zleciało bardzo szybko, a zarazem bardzo męcząco. Trochę kilometrów zrobionych, ale naprawdę warto było.
Co do samej kuchni brytyjskiej nie ma się co rozpisywać, bo tak naprawdę oprócz typowych śniadań i fish & chips nie ma nic ciekawego.
Gdyby były jakieś pytania, jak podróżować po Londynie? co zwiedzić? ile co kosztuje? śmiało pisać do mnie - z chęcią pomogę.





Jeszcze raz na zakończenie dodam - jeżeli macie możliwość - koniecznie wybierzcie się do Londynu 


JUŻ WKRÓTCE WIDEO RELACJA Z WYPRAWY :)



A już za 2 tygodnie kolejna stolica - tym razem Paryż w 24h :)

Big Ben



 

poniedziałek, 8 października 2012

Chorwacja Party Camp czyli Summer Party Camp

Ostatnio było o Norwegii, tym razem o Chorwacji, w której również byłem we wrześniu. Był to już mój 4 raz w tym pięknym kraju. Kolejny raz uczestniczyłem w największym imprezowym wyjeździe studenckim. Szczerze? Z tych 4 razy ten był jedyny w swoim rodzaju! Śmiało stwierdzam, że to najlepszy wypad jaki mógł być a to za sprawą nowej miejscówki oraz wspaniałej ekipy! Z majówki relację znajdziecie też na blogu majówka 2012. Tym razem miejscem docelowym był półwysep Istria a dokładniej miejscowość Duga Uvala. Co mnie najbardziej urzekło i co mi się najbardziej podobało? Miasto Rovinj. Przepiękna malownicza miejscowość. Nie obyło się również bez wyjazdu na jeziora Plitwickie. Tym razem dość długa podróż, ale udało mi się odkryć kolejne ciekawe miejsce, którego wcześniej nie widziałem.
W programie było również zwiedzanie Puli no i impreza 24/h :) Podejrzewam, że to nie ostatni wyjazd z firmą Party Camp. W najbliższym tygodniu wybieram się do Londynu na kilka dni, może postaram się coś przywieźć i zrobić jakiś konkurs - macie jakiś pomysł na londyńską nagrodę?
Jeżeli nie macie jeszcze planów na sylwestra polecam serdecznie Sylwester studencki Party Camp - 3 miejscowości (Biały Dunajec, Szczawnica i Zakopane), 1000 studentów, wyjazd do Tatralandii, integracja, ogniska, kuligi! Zobaczcie koniecznie ofertę na stronie!

OBY DO ZOBACZENIA NA SYLWESTRZE!






środa, 3 października 2012

Naleśniki z twarogiem i musem truskawkowym

Jaka szkoda, że sezon na truskawki się już skończył :( Ale nic tam, całe szczęście istnieją takie urządzenia jak zamrażalki i trochę truskawek udało się zdobyć. Dziś coś mega pysznego, niestety w mojej wersji trochę na leniwca, co w sumie nie zepsuło zbytnio dania, mianowicie nie mieliłem twarogu, tylko użyłem widelca. Zapraszam na smaczne naleśniki z twarogiem i musem truskawkowym.


Składniki (ok. 8 naleśników):
30-40 dkg twarogu pełnotłustego
1 jajko
cukier
2 łyżeczki cukru wanilinowego
szczypta cynamonu
truskawki
ok. 150 g śmietany 30%




Przygotowanie:
1. Przygotowujemy naleśniki według ulubionego przepisu (mogą być z tego ale bez pietruszki zielonej - Naleśniki).
2. Twaróg mielimy (można też rozgnieść widelcem ale zostaną gródki).
3. Do twarogu dodajemy jajko, cukier, cukier wanilinowy i cynamon.
4. Wszystko dokładnie ze sobą mieszamy, jeżeli twaróg jest gorzki dodajemy jeszcze cukru.

5. Następnie smarujemy naleśniki przygotowanym twarogiem.
6. Teraz zabieramy się za mus truskawkowy.
7. Do miski wrzucamy rozmrożone truskawki, wlewamy śmietanę i dodajemy 2-3 łyżki cukru.
8. Wszystko dokładnie traktujemy blenderem bądź mikserem.
 9. Złożone naleśniki wrzucamy na patelnię i podsmażamy.


10. Kiedy ciasto się zarumieni naleśniki są gotowe.
11. Kładziemy naleśnika na talerz, polewamy musem i gotowe.

S M A C Z N E G O !







wtorek, 2 października 2012

I ❤ NORWAY

Chyba jestem winien trochę przeprosin i wyjaśnień. Ostatnimi czasy trochę zaniedbałem tego bloga, ale to ze względu na sezon letni i wykonywaną pracę - uwierzcie mi, po 10 godzinach w kuchni nawet mi się nie chciało nic przyrządzać na bloga, natomiast we wrześniu zacząłem podróżować trochę i w związku z tym, że w domu byłem może z 3 dni też nie było jak zrobić nic. Postaram się poprawić, chociaż październik również stoi pod znakiem podróży.
Z większych wypraw udało mi się spędzić wspaniały weekend w przecudownej Norwegii. W sumie dziś dopiero wróciłem do domu, więc tylko wrzucam kilka zdjęć i krótki opis. Co do norweskiej kuchni, bardzo chciałem spróbować jakiegoś dania z łosia bądź renifera, niestety w rejonie Oslo bardziej popularne są ryby. Sama kuchnia norweska jest bardzo prosta - ziemniaki, ryby, sól, pieprz i tyle. Szukałem czegoś takiego w kuchni, czego nie dostanie się u nas i znalazłem.. nie zgadniecie co? Brunost (z norw. brązowy ser) - słodki ser brązowy o smaku karmelowym - ciekawe i nawet dość smaczne. O rybach można by pisać dużo, ale polecam łososia :)
Jeżeli chodzi o ciekawe miejsca jakie udało mi się odwiedzić - skocznia Oslo Holmenkollen, park Vigelanda, opera w Oslo, Verdens ende (koniec świata - bajeczne miejsce), Tjøme, spirale w Drammen - w planach był jeszcze TusenFryd - park rozrywki ale niestety nie starczyło czasu. Udało mi się nawet spróbować połowić ryby w Oslofjord.
Generalnie już od dawna jestem zakochany w Skandynawii i poluje teraz na bilety do Stavanger - może ktoś chętny na wypad na fiordy?






Zobacz także:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...